Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hindus Administrator
Dołączył: 21 Lis 2006 Posty: 7905
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 6:56 pm Temat postu: Blizny na twarzy |
|
|
Tym razem temat z pogranicza wojskowości i stosunków społecznych w III Rzeszy.
W każdym razie od razu uprzedzam, że nikogo nie namawiam do samookaleczenia w ramach działań w rekonstrukcji
Jedną z oznak dzielności niemieckiego mężczyzny w życiu cywilnym były blizny po ranach odniesionych w trakcie pojedynków szermierskich – były one nieodłącznym elementem życia studenckiego.
Blizny te („Schmiss”, czasami nazywana „Renommierschmiss”) przeważnie pojawiały się na lewej stronie jak efekt skutecznie zadanego ciosu przez praworęcznego przeciwnika. W tamtym okresie postrzegane one były jako swego rodzaju unikalny (i bardzo elitarny, bo przynależny tylko klasie wyższej) sposób ozdabiania (jak byśmy to teraz nazwali – choć w efekcie oszpecały przecież twarz) ciała. Całe pokolenia lekarzy, prawników, naukowców, urzędników i oficerów, certyfikowało niejako w ten sposób swój stan społeczny oraz przywiązanie do tradycji akademickich. Po za tym w oczach kobiet blizny po pojedynkach szermierskich podnosiły męskość ich posiadaczy oraz znamionowały ich pochodzenie.
Właśnie dlatego blizny te jako produkt męskiej próżności postrzegane były jednak jako wartościowa ozdoba, bo zapewniały ich posiadaczom atrakcyjność w oczach płci przeciwnej. Świeżo zabandażowanych szermierzy często spotkać można było w kawiarniach, parkach czy teatrach – gdzie mieli szansę na nawiązanie nowych znajomości. Niejednokrotnie studenci w desperacji sami zadawali sobie rany, przypominające te odniesione w pojedynkach szermierskich, za pomocą brzytwy – dodatkowo żeby były one bardziej realistyczne rozdrapywali, podrażniali zwilżając winem, czy też wszywając końskie włosie w ranę…
Szermierka akademicka w Niemczech bardziej przypominała pojedynki niż sport. Była ona tradycyjnym sposobem kształtowania charakteru i osobowości studentów.
Trwała zawsze „do pierwszej krwi” – po zadaniu rany musiał obejrzeć ją lekarz, a jeżeli była ona mniejsza niż ok. 2,5 cm walka była kontynuowana, aż do zadania kolejnej.
Niemiecki mężczyzna z wyższych sfer musiał był zdolny do stawania do pojedynku w sytuacji gdy zażądano od niego satysfakcji. Uczęszczając na uniwersytet Niemiec nabywał więc jednocześnie umiejętności szermiercze jak i świadomość klasową. W związku z tym niemieckie uczelnie miały doskonałych mistrzów szermierki oraz stowarzyszenia (bractwa) szermiercze kształtujące studentów według oczekiwań społecznych jakie stawiane były wobec osób o wykształceniu jakie oni zdobywali. Po skończeniu studiów tacy absolwenci wchodzili do wyższej klasy niemieckiego społeczeństwa.
Innymi słowy szermierka stanowiła sposób na potwierdzenie męskości, co było fenomenem charakterystycznym dla środkowej Europy.
Podpułkownik Erwin Koopman wziął udział w tak wielu pojedynkach szermierskich w czasie swoich studiów na uniwersytetach w Marburgu i Królewcu, że jego lewy policzek wyglądał jak siekany kotlet (6 blizn).
Nie wspominając już o podpułkowniku Otto Skorzennym, który w latach swych studiów na uniwersytecie wiedeńskim był aktywnym członkiem tamtejszego stowarzyszenia szermierskiego i dorobił się na twarzy blizny, dzięki której u Amerykanów zyskał przydomek „Scarface” (czyli „twarz z blizną”).
Osobiście na szczęście nie odtwarzam sylwetki oficera, więc atrybut tego typu nie jest mi kompletnie potrzebny. Tym którzy jednak za wszelką cenę chcieliby przyozdobić sobie twarz blizną odradzam jakiekolwiek drastyczne metody trwałego oszpecania, a za to proponuję klej „Kropelka” – popularnie wykorzystywany w charakteryzacji do wykonywania blizn…
Pozdro
Hindus _________________ „…Dlaczego uparcie nosz? krawat w warunkach polowych? Bo hitlerowiec w krawacie jest mniej awanturuj?cy si?!...” |
|
Powrót do góry |
|
|
Yossarian
Dołączył: 28 Cze 2008 Posty: 2960
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 7:07 pm Temat postu: |
|
|
Hindus, bardzo ciekawy materiał. Jednak zastanawia mnie coś takiego (i raczej to taka zaduma niż pytanie do Ciebie). Przecież blizna oznacza, de facto, że było się stroną przegraną w pojedynku do pierwszej krwi. Skąd zatem taka duma z faktu otrzymania rany, a w konsekwencji widocznej blizny. Czyż wiecej powodu do dumy nie dawał zwycięski pojedynek?
A w temacie sztucznej blizny polecam również sklepy z artykułami do charakteryzacji filmowej i teratralnej. Jest tam wszystko co potrzebne aby dowolną bliznę uzyskać. _________________
Historia uczy nas tylko jednego, ?e nigdy, nikogo i niczego nie nauczy?a. |
|
Powrót do góry |
|
|
michalczewski
Dołączył: 26 Lis 2006 Posty: 1344
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 8:12 pm Temat postu: |
|
|
Yosarian71 napisał: | Przecież blizna oznacza, de facto, że było się stroną przegraną w pojedynku do pierwszej krwi. Skąd zatem taka duma z faktu otrzymania rany, a w konsekwencji widocznej blizny. Czyż wiecej powodu do dumy nie dawał zwycięski pojedynek? |
Widze Seba, że rozumujesz podobnie jak gen. Model |
|
Powrót do góry |
|
|
Yossarian
Dołączył: 28 Cze 2008 Posty: 2960
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 8:17 pm Temat postu: |
|
|
Gdzie mi tam do generała _________________
Historia uczy nas tylko jednego, ?e nigdy, nikogo i niczego nie nauczy?a. |
|
Powrót do góry |
|
|
Klaus BOLS
Dołączył: 11 Paź 2007 Posty: 475
|
Wysłany: Sro Lip 08, 2009 11:13 pm Temat postu: |
|
|
następny pokiereszowany _________________ GRH Kampfgruppe Hoffmeyer
Klaus w dom, Bóg w dom |
|
Powrót do góry |
|
|
czesio
Dołączył: 10 Maj 2008 Posty: 52
|
|
Powrót do góry |
|
|
Galarhati
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 5
|
Wysłany: Sro Lip 13, 2011 11:13 am Temat postu: |
|
|
Słynny polski szablista Wojciech Zabłocki pisał o pojedynkach korporacyjnych w Niemczech w swej książce ,,Polskie sztuki walki'' lub ,, Szablą i piórkiem" dokładnie już nie pamiętam.Został zaproszony jako gość na taki pojedynek i jednocześnie dostał zakaz fotografowania. W książce zaś umieścił własne rysunki z takiego pojedynku. Prawdopodobnie reguła tajności takich pojedynków i ograniczonego grona widzów dalej obowiązuje bo zdjęć w necie nie znalazłem z takich dueli.
Yossarian napisał:
Hindus, bardzo ciekawy materiał. Jednak zastanawia mnie coś takiego (i raczej to taka zaduma niż pytanie do Ciebie). Przecież blizna oznacza, de facto, że było się stroną przegraną w pojedynku do pierwszej krwi. Skąd zatem taka duma z faktu otrzymania rany, a w konsekwencji widocznej blizny. Czyż wiecej powodu do dumy nie dawał zwycięski pojedynek?
Trochę inaczej należy patrzeć na te blizny. Jeżeli weźmiemy pod uwagę formułę pojedynku. Walka odbywa się na jednej odleglości w pozycji siedzącej, korpus jest zabezpieczony, szyja jak również oczy specjalnymi goglami, a miejsce trafienia to pozostała cześć nieosłoniętej twarzy. Zapewne często się zdarzało, że dochodziły jednocześnie trafienia obu walczących. Dlatego też o osobie z taką blizną nie można powiedzieć, że jest kiepskim szermierzem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Galarhati
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 5
|
Wysłany: Czw Lip 14, 2011 1:10 pm Temat postu: |
|
|
Jedno foto z wiki ukazujące strój ochronny. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sepp
Dołączył: 30 Maj 2011 Posty: 316
|
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 11:29 am Temat postu: |
|
|
Uploaded with ImageShack.us _________________ Lokalny watażka Sepp Knoche
War does not make one great
Ostatnio zmieniony przez Sepp dnia Nie Sie 07, 2011 9:46 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Galarhati
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 5
|
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 1:26 pm Temat postu: |
|
|
Spotkał się może ktoś ze zdjęciem jegomościa z blizną po prawej stronie twarzy? Świadczyć by to mogło z dużym prawdopodobieństwem( choć niekoniecznie) iż w pojedynku walczył z mańkutem i otrzymał cięcie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Radi
Dołączył: 10 Kwi 2010 Posty: 558
|
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 1:43 pm Temat postu: |
|
|
Czy przypadkiem leworęczność nie była w Niemczech uważana za upośledzenie?Jeżeli tak było to nie wiem czy ktoś leworęczny został by dopuszczony do pojedynku jako (niepełnowartościowy) przeciwnik ? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Galarhati
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 5
|
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 3:44 pm Temat postu: |
|
|
Bardzo możliwe, że mogło być tak jak piszesz. Leworęczni stanowili jak i stanowią trudnego przeciwnika dla praworęcznego.
A tu jeden z drugiej cięty |
|
Powrót do góry |
|
|
Radi
Dołączył: 10 Kwi 2010 Posty: 558
|
Wysłany: Pią Lip 15, 2011 4:31 pm Temat postu: |
|
|
http://wiadomosci.polska.pl/specdlapolski/article,Niesprawiedliwa_lewizna,id,386761.htm
cyt z powyższego artykułu
W nazistowskich Niemczech dowodzono związku pomiędzy leworęcznością a umysłowym usposobieniem do homoseksualizmu. W Stanach Zjednoczonych przez długi czas istniał obowiązek rejestracji leworęcznych. Do lat siedemdziesiątych XX wieku "przestawianie" leworęcznych na prawa rękę było powszechną praktyką. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|