Forum ---=== Forum GRH Panzer-Lehr ===--- Strona Główna ---=== Forum GRH Panzer-Lehr ===---
Grupa Rekonstrukcji Historycznej Panzer-Lehr
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Producenci IV Rzeszy" - artykuł z "Przekroju

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ---=== Forum GRH Panzer-Lehr ===--- Strona Główna -> Czytelnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hindus
Administrator


Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 7905

PostWysłany: Sro Lis 22, 2006 1:50 pm    Temat postu: "Producenci IV Rzeszy" - artykuł z "Przekroju Odpowiedz z cytatem

Producenci IV Rzeszy

Juliusz Ćwieluch

„Przekrój” 06-10-2005

W ciągu ostatnich paru lat Polacy wyrośli na giganta rynku pamiątek po Wehrmachcie i SS
- To triumf Hitlera zza grobu - załamuje ręce profesor Witold Kulesza, prokurator ścigający zbrodnie nazistów.
Piotr Janiszewski ma 31 lat i naprawdę elegancko wygląda w mundurze oficera Waffen SS. Może przekonać się o tym każdy, kto odwiedzi jego mieszkanie. Koło telewizora stoi fotografia. Młody Polak w hitlerowskim mundurze. Zieleń sukna podkreśla bladość jego policzków, jakby niedawno wrócił z frontu wschodniego. Do oficerskiej bluzy przypiętą ma wstążkę za Krzyż Żelazny II stopnia. Na lewej kieszeni drugi Krzyż Żelazny, tym razem I stopnia.

- Z wykształcenia jestem blacharzem samochodowym, a ostatnio pracowałem jako kierownik budowy. To było gorsze od frontu wschodniego. Praca po 12 godzin przez siedem dni w tygodniu za tysiąc złotych miesięcznie. Dlatego postanowiłem założyć własny biznes. Najlepiej taki, żeby dało się połączyć pasję z pieniędzmi. No i się udało.

Od półtora roku Janiszewski zaopatruje ludzi, którzy chcą przebierać się za żołnierzy III Rzeszy. - Zacząłem od naszywek SS. Tak się dobrze sprzedawały, że szybko rozszerzyłem produkcję - wspomina.

Po kilku tygodniach postanowił rzucić się na głęboką wodę. Znalazł doświadczonego krawca wojskowego, który szył mundury jeszcze dla Ludowego Wojska Polskiego, i namówił go do współpracy. Przyznaje, że pierwszy mundur nie był zbyt udany, ale i tak szybko się sprzedał. Z czasem szło mu coraz lepiej. Po niespełna roku ma na koncie 500 sprzedanych mundurów. Naszywek z nazwami jednostek czy stopniami wojskowymi nawet nie próbuje liczyć. Za to niechętnie chwali się swoimi zarobkami. Niełatwo też do niego dotrzeć. - Najlepiej szukać mnie na Allegro. Ci, którzy chcą, znajdą mnie bez problemów - mówi. Mundury zamawia się za pomocą maila. Wystarczy przesłać swoje zdjęcie i dokładne wymiary. Ci, którym bardziej zależy na dyskrecji, zamawiają i odbierają je osobiście.

Kilka miesięcy temu Janiszewski wzbogacił repertuar o odznaczenia. - Taki Krzyż Żelazny. Niełatwo było zdobyć, ale łatwo go podrobić - żartuje i otwiera plastikową skrzynkę na narzędzia pełną faszystowskich odznaczeń. Niedawno wypuścił na rynek złotą odznakę za własnoręczne zniszczenie pięciu czołgów. A ostatnio dostał zamówienie z Estonii na emblematy ich jednostek, które walczyły po stronie niemieckiej.

O klientów zagranicznych musi dbać, bo odbierają jedną trzecią jego produkcji. - Kupują Czesi, Rosjanie, Anglicy. Ale najbliższe kontakty mam z Niemcami, bo oni wolą nie korzystać z pośrednictwa Internetu i kupują osobiście - tłumaczy. Za Odrą mundury jego produkcji nosi około 150 Niemców. Część z nich to weterani II wojny światowej albo ich dzieci - zamiast po rzeźbione szachy do Krakowa wolą wpaść do Bydgoszczy po mundur jednostki, w której walczył ojciec. - To świetni klienci. Dobrze płacą i zawsze rzucą kilka uwag, jak dana odznaka czy mundur powinny wyglądać. Bo w tej branży jest taka konkurencja, że każdy szew musi być na swoim miejscu - zdradza Janiszewski.

Branża, w której pracuje, najmniej podoba się jego żonie, której sukienki wiszą w garderobie koło czarnych, galowych mundurów SS. - Co ja poradzę, że ten produkt sprzedaje się najlepiej? - broni się młody Polak. Paradoksalnie kupują je najczęściej mali, grubi i z wadą wzroku. Tacy, których w SS byś nie uświadczył ze względów rasowych. I to jest właśnie chichot historii.

Rozluźnione prawo

Bum na niemczyznę zaczął się na początku lat 70. - Wcześniej nikomu by nawet do łba nie przyszło handlować czymś ze swastykami. Drgnęło za Gierka, jak otworzono granice i zaczęli się do nas zapuszczać kolekcjonerzy z Zachodu - opowiada D., rocznik 1964, jeden z największych kolekcjonerów militariów III Rzeszy w Polsce. Nagle okazało się, że za "kawałek żelastwa", na przykład oficerską szpadę SS, można sobie kupić malucha. Do połowy lat 80. kolekcjonerów i poszukiwaczy hitlerowskich fantów było nie więcej niż 20. Dziś liczy się ich w setkach, tak jak w setkach liczy się sprzedane wykrywacze metalu.

Mekką kolekcjonerów stało się Allegro. Według danych portalu w stałej ofercie sprzedawanych jest od tysiąca do dwóch tysięcy przedmiotów związanych z armią III Rzeszy. Jedne aukcje się kończą, zaraz zaczynają się następne. - Handel, a nawet produkcja nazistowskich pamiątek nie jest przestępstwem. Nasze prawo milczy w tej sprawie - tłumaczy Artur Brzęczkowski, szef działu marketingu portalu Allegro.
Nie zawsze tak było. - Od zakończenia wojny w Polsce karano każdego, kto publicznie pochwalał faszyzm. Wobec tego za produkcję mundurów SS można było zostać skazanym nawet na 10 lat więzienia. Ale wtedy nikomu nie przychodziła do głowy produkcja w Polsce mundurów SS. Organizatorzy takiej produkcji byliby uznani za członków przestępczej organizacji - tłumaczy profesor Witold Kulesza, szef pionu śledczego w Instytucie Pamięci Narodowej, wcześniej członek Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

Nowy kodeks karny obowiązujący od 1 września 1998 roku nie przewiduje już kary za publiczne pochwalanie faszyzmu, lecz tylko za publiczne propagowanie faszystowskiego ustroju państwa. - Produkcję munduru SS, którego żołnierze składali przysięgę wierności samemu Hitlerowi, trudno byłoby podciągnąć pod propagowanie faszystowskiego ustroju państwa. No cóż, z przykrością zauważam, że sami otworzyliśmy tę puszkę Pandory - przyznaje Kulesza.

Hero Collection dla niemieckich herosów

Krzysztof Kłoskowski jest dobrze znany policji. Nawet warszawskiej straży miejskiej. Ale nie z powodu masowej produkcji mundurów żołnierzy III Rzeszy. - Produkujemy mundury dla służb celnych, straży miejskich, wcześniej zamawiała u nas policja. Hero Collection powstało w 1989 roku. Zmieniały się czasy i mundury, a ktoś musiał je uszyć - tłumaczy Kłoskowski. Obecnie jego firma to jeden z największych dostawców ubiorów dla polskich służb mundurowych. Prawdziwym potentatem jest na innym rynku. - Śmiem twierdzić, że w Europie nikt tak nie uszyje repliki niemieckiego munduru z czasów II wojny światowej jak my - chwali się Kłoskowski.

Warszawska straż miejska szeroki repertuar mundurowy Hero Collection komentuje oszczędnie. - Świadczy to o dużym kunszcie, że potrafią szyć nie tylko współczesne, ale i historyczne mundury - mówi Tomasz Ziemiński, rzecznik prasowy stołecznej straży miejskiej.

Aby mieć mundur z Hero Collection, trzeba się zapisać do kolejki i odczekać czasem nawet pół roku. To dlatego, że priorytetem są zamówienia z przemysłu filmowego. W ich mundurze grał niemieckiego podoficera Harvey Keitel w "Szarej strefie". To oni zrobili charakterystyczną czapkę, którą nosił Bruno Ganz grający Hitlera w "Upadku" Olivera Hirschbiegela. - To my ubieraliśmy Niemców do "Pianisty". Dawaliśmy mundury do "Kompanii braci", ale z tego ostatniego nie jestem zbyt dumny, bo nie zadbano o wiele szczegółów - mówi Kłoskowski. Zamówień jest tyle, że musiał stworzyć dział mundurów historycznych. Zatrudnia w nim już pięciu pracowników. Myśli o kolejnych osobach.

Hero Collection to ostoja grup zajmujących się odtwarzaniem historii w niemieckich mundurach. - Są perfekcjonistami. Nawet materiał jest niemal identyczny, a to sztuka, bo od lat się go nie robi. Podobno dotarli do firm, które produkowały sprzęt w czasie wojny, i szyją według ich wzorców - mówi Marcin, który skompletował u nich cały mundur.

Tajemnica poznańskiej firmy tkwi w szczegółach. Wszystko, co produkują, robią na podstawie oryginałów. Kiedy ich zdobycie jest niemal niemożliwe, jak w przypadku czapki Hitlera, przekopują wszelkie książki i archiwa w poszukiwaniu opisów i zdjęć. W tym przypadku pomógł im Andrew Mollo, światowy autorytet w kwestiach umundurowania III Rzeszy. - Zdarzało się, że nasze mundury odpowiednio podniszczone usiłowano sprzedawać jako oryginały.

Odium armii III Rzeszy dotknęło i jego. - Niemieccy obywatele chętnie kupują moje mundury, a niemiecka telewizja ZDF przedstawiła mnie jako nazistę - denerwuje się. O nazizmie mówi tak: - Hitler dał Niemcom wielką szansę rozwoju. Po czym sam ją odebrał, wywołując bezsensowną wojnę.

Chociaż jego firma uszyła już kilka tysięcy niemieckich mundurów, on sam ich nie zakłada. Za to swojemu synowi uszył mundur Wehrmachtu. - Wolę, żeby uczył się wiedzy o świecie na rekonstrukcjach niż paradach równości - tłumaczy.

Ei li, ei la

W ofercie polskich firm jest właściwie wszystko, co posiadał żołnierz niemiecki w czasie II wojny światowej. Na stronie www.repliki-broni.prv.pl można kupić sobie charakterystyczny niemiecki hełm, a do tego wiązkę granatów. Wszystko kopie, ale producent zapewnia, że rozpozna to dopiero wprawne oko eksperta. Na dodatek oferowany przez niego sprzęt, jak chociażby ręczny granat wzór 1942, "bardzo efektownie prezentuje się na półce jako eksponat. Super odlotowy prezent pod choinkę" - zachęca.
Ceny umiarkowane: 29 złotych albo 7 euro i 30 centów plus koszty wysyłki. W ofercie niektórych sklepów z militariami oferowana jest plastikowa replika niemieckiego karabinu MP 40 zwanego schmeissereem za 200-300 złotych.

Ponieważ nie samą bronią i sprzętem żyje żołnierz, w polskim Internecie można kupić liczne kompilacje piosenek, które dodawały otuchy niemieckiemu żołnierzowi. Ceny od 10 do 30 złotych. Sprzedający proponuje wybór pomiędzy pieśniami Wehrmachtu lub SS. Można zamówić również składankę.

- Jeszcze kilka lat temu w Polsce nic nie produkowano. Wszystko trzeba było ściągać ze Stanów albo z Tajwanu, gdzie robią świetne kopie hełmów i broni. Teraz w Polsce jest wszystko, czego zapragniesz. Wyrastamy na giganta w kwestii pamiątek po armii III Rzeszy - mówi Marek, pasjonat militariów.

- Popyt przekroczył podaż. W efekcie ceny w Polsce tak poszły w górę, że niektóre rzeczy musimy robić sami, bo już nas na nie nie stać. W ostatnich dwóch latach sprzęt podrożał o co najmniej 200 procent - mówi Marcin "Powers" Pałka, rzecznik prasowy grupy rekonstrukcyjnej wcielającej się w Aufklärungs Abteilung 7 der 4 Panzer Division, czyli 7. Batalionu Rozpoznawczego 4. Dywizji Pancernej.

AA 7 to najlepsza polska grupa rekonstruująca walki, w których uczestniczyły wojska niemieckie. Cały sprzęt potrzebny do rekonstrukcji kupują sami. - Każdy nowy rekrut, którego przyjmujemy do naszej grupy, ma pół roku na skompletowanie sprzętu, bo nie ma szans, żeby ktoś od razu wywalił ponad dwa tysiące za sam mundur i podstawowe oporządzenie - dodaje Pałka.

Pajace z SS

Producenci pamiątek po armii III Rzeszy zarzuty o brak moralności odpierają argumentami pragmatycznymi. - Rekonstrukcje mają ogromny walor historyczny. Dzieci wychowane na telewizji trudno inaczej zachęcić do nauki historii. A wiadomo, czym jest naród bez historii - tłumaczy Krzysztof Kłoskowski.

Ale jest i ciemna strona. - Niestety, nie brakuje pajaców, którzy paradują obwieszeni medalami w mundurach SS. U nas pan takich nie znajdzie, ale na zjeździe w Darłowie jest ich sporo - mówi "Powers". Bywalców zlotu w Darłowie nie dziwią przebierańcy z SS pozdrawiający się: "Sieg Heil!". Od jakiegoś czasu na zjazdy rekonstrukcyjne nie jest zapraszana poznańska grupa Gross Deutschland. W ich przypadku chodziło o coś więcej niż tylko odtwarzanie historii. - Na szczęście już się rozwiązali, ale numery w stylu jeżdżenia po mieście w pełnym umundurowaniu esesmana były normą - mówi jeden ze zlotowiczów.

- W zeszłym roku na spotkaniu rekonstruktorów i kolekcjonerów w Boryszynie jedna z grup popiła i zaczęli śpiewać wehrmachtowskie piosenki. Patrzyłam na tych bogatych 50-latków z brzuszkami siedzących w niemieckich mundurach i aż mnie ciarki przechodziły po plecach - mówi Anna Kędryna, która zajmuje się opracowywaniem dokumentacji fortyfikacji niemieckich z czasów II wojny światowej.

Szczególnie złą sławę mają Niemcy, którzy przyjeżdżają do Polski na rekonstrukcje bitew. - Jeden z nich zatrzymał się u nas w domu. Był miły i kulturalny. Ale kiedy włożył mundur, coś mu się stało. Wpadł do kuchni, gdzie siedzieli chłopcy przebrani za żołnierzy Armii Radzieckiej, i spytał, co tu robią te świnie. Wyrzuciłam go z domu - opowiada Kędryna.

Profesor Witold Kulesza nie potrafi wyjść ze zdumienia, że przedstawiciele narodu nazwanego przez faszystów podludźmi produkują teraz pamiątki po SS. - Gdzieś tam w głębinach piekieł Hitler musi zanosić się śmiechem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ---=== Forum GRH Panzer-Lehr ===--- Strona Główna -> Czytelnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz dodawać załączniki na tym forum
Możesz ściągać pliki na tym forum